Wiadomości

paź04

SPORT/ Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata

Magiczny wieczór w Toruniu i dwóch Polaków na podium!

Bartosz Zmarzlik drugi rok z rzędu został najlepszym zawodnikiem Speedway Grand Prix! Aby wywalczyć ten tytuł trzeba było okazać się najlepszym w czterech (ze względu na COVID-19) przeprowadzonych dzień po dniu (piątek-sobota) zawodach rozgrywanych we Wrocławiu, Gorzowie, Pradze i Toruniu.

Zmarzlik po piątkowym niełatwym dla niego turnieju, w którym zaliczył upadek, zdołał jednak awansować do finału i wypracował sobie ośmiopunktową przewagę nad Taiem Woffindenem i dziesięciopunktową nad Fredrikiem Lindgrenem. Sobotni turniej zapowiadał się więc fantastycznie i jak słusznie przypuszczali wszyscy fachowcy nie należał do kategorii łatwych.

Reprezentantowi Polski gromadzenie punktów szło jak po grudzie, ale punktując systematycznie zdołał zakwalifikować się do półfinału w którym podobnie jak w wyścigu otwarcia ponownie zmierzył się z najgroźniejszymi rywalami do tytułu Woffindenem i Lindgrenem. 

Na tym etapie zawodów obydwaj żużlowcy tracili do Zmarzlika już tylko po sześć punktów. Żeby mieć stuprocentowa pewność Polak musiał wiec znaleźć się w wielkim finale. Zmarzlik jak zwykle w najtrudniejszym momencie nie zawiódł i zajął drugie miejsce tuż za Lindgrenem, które dało mu awans do finału i zapewniło upragniony drugi tytuł indywidualnego mistrza świata.                               

Zmarzlik po raz kolejny pokazał klasę i nerwy ze stali, udowodnił wszystkim że ten tytuł należy się właśnie jemu. Można więc było otwierać szampana, ale do odjechania pozostały jeszcze dwa biegi. Drugi półfinał i ostatni wyścig, który miał zdecydować kto zwycięży w ostatnim tegorocznym Grand Prix.

W finale przyszło mu się zmierzyć z niepokonanym wcześniej Janowskim (nie licząc defektu), strasznie szybkim Lindgrenem oraz Rosjaninem Łaguta. Pomimo niekorzystnego toru i nie najlepszego startu nie pozostawił żadnych złudzeń kto w tym roku jest najszybszym żużlowcem, pewnie wygrywając finał przed Janowskim i Łaguta.

Ogromnego pecha mial natomiast Lindgren, ktory do wywalczenia wicemistrzostwa świata potrzebował zaledwie jednego punktu. Jego motocykl zdefektował już na starcie więc do rozstrzygnięcia tej rywalizacji potrzebny był dodatkowy wyścig. W nim dużo szybszy okazał się Woffinden i to właśnie w jego ręce trafił srebrny medal.

ZMARZLIK DOŁĄCZYŁ DO ŻUŻLOWEJ GALERII SŁAW

Jego kariera przebiega do tej pory w sposób książkowy. W 2015 roku zdobywa tytuł Młodzieżowego Mistrza Świata. Rok później będąc jeszcze juniorem debiutuje w cyklu Grand Prix od razu stając na najniższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej.

Rok 2017 nie był już tak udany i zawodnik Gorzowskiej Stali zajmuje piąte miejsce. Wielu zawodników marzy o wywalczeniu tak wysokiej pozycji, ale dla Bartka nie było to szczytem marzeń, mimo młodego wieku i ciągle niedużego doświadczenia miał tylko jeden plan zostać mistrzem świata. 

W 2018 robi pierwszy krok w tym kierunku zajmując drugie miejsce, a już rok później nie daje rywalom szans i zdobywa swój pierwszy tytuł indywidualnego mistrza świata! Dokonuje tego jako trzeci Polak w historii. Pierwszy tego zaszczytu dostąpił Jerzy Szczakiel w 1973 roku. Długo wiec trzeba było czekać na kolejnego polskiego mistrza. Ostatecznie klątwa została zdjęta przez Tomasza Golloba w 2010 roku, który po wielu próbach dopiął swego zostając najlepszym żużlowcem świata.

Bartosz Zmarzlik zdobywając swój drugi tytuł dołączył do wyborowego towarzystwa. Wcześniej sztuka ta udała się tylko dwóm zawodnikom, byli to Tony Rickardsson oraz Nicki Pedersen. W ostatnich dwunastu latach nikt nie powtórzył podobnego wyczynu, mimo że kilkakrotnie tytuły zdobywali tak wielcy zawodnicy jak Hancock czy Woffinden. 

Zmarzlik zdobył wszystkie możliwe do zdobycia złote medale w kategoriach juniorskich, seniorskich, indywidualnie oraz drużynowo w mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata. Lista jego trofeów jest bardzo długa i imponująca. Jedyny brakujący medal w jego bogatej kolekcji to złoto wywalczone w indywidualnych mistrzostwach Polski. Trzeba przyznać że jest to swego rodzaju kuriozum świadczące o sile polskiego żużla, że dwukrotny indywidualny mistrz świata nigdy nie został indywidualnym mistrzem Polski. Myślę że dopisanie tego ostatniego brakującego trofeum jest tylko kwestią czasu.

Polacy uratowali cykl Grand Prix 

Ogromne brawa należą się przede wszystkim Polakom, ale też i Czechom za umożliwienie rywalizacji na najwyższym poziomie najlepszym żużlowcom świata. Przypomnę tylko, że Czesi byli gospodarzami jednego turnieju, który odbył się w Pradze, a pozostałe trzy odbyły się w Polsce we Wrocławiu, Gorzowie i Toruniu. To dzięki organizatorom tych turniejów mieliśmy możliwość oglądania na stadionie lub przed telewizorami rywalizacji na najwyższym światowym poziomie. A my Polacy dodatkowo mogliśmy się cieszyć z kolejnego mistrzowskiego tytułu wywalczonego przez reprezentanta Polski. Za możliwość przeżycia tych cudownych sportowych chwil im również należą się podziękowania. 

Kto sportowcem roku w Polsce? 

W zeszłym roku najlepszy okazał się Bartosz Zmarzlik wyprzedzając Roberta Lewandowskiego. W tym roku panowie zawiesili sobie poprzeczkę jeszcze wyżej. Napastnik Bayernu zdobył w tym sezonie wszystko co było do zdobycia, a Zmarzlik obronił wywalczony przed rokiem tytuł indywidualnego mistrza świata. Kogo więc wybiorą kibice w tym roku? 

Futbol w Polsce ciągle jest sportem numer jeden chociaż piłkarskiej i żużlowej ligi nie można nawet porównać w żaden sposób. Pierwsza jest jedną ze słabszych w Europie, druga zaś najlepsza na starym kontynencie. Jeżeli chodzi o frekwencje na stadionach i oglądalność przed telewizorami to w obu przypadkach górą jest żużel wiec może się okazać, że po raz kolejny zwycięzcą będzie dwukrotny mistrz świata. Obaj panowie zasługują na ten tytuł, ale moim cichym faworytem pozostaje Zmarzlik. Zawodnik niezwykle skromny, niewielki wzrostem, ale z ogromnym sercem do walki i determinacją. Jest to sportowiec jeżdżący agresywnie i widowiskowo podobnie jak kiedyś jego wielki idol i mentor Tomasz Gollob.                                           

Zmarzlik nie jest bohaterem pierwszych stron gazet, nie jest również królem mediów społecznościowych. Popularnością i rozpoznawalnością na świecie nie może się także równać z Lewandowskim. Z pewnością nie pomaga w tym fakt, że większość czasu spędza w kasku, jeżdżąc z zawrotną prędkością wokół toru.

Dla mnie to przede wszystkim wybitny sportowiec, ale też świetny facet. Przypomina mi trochę innego wybitnego polskiego sportowca Adama Małysza i podobnie jak skoczka z Wisły, Zmarzlika po prostu nie da się nie lubić. 

Wojciech Muziol


 

Pozostałe

Ta strona wykorzystuje pliki 'cookies'. Więcej informacji